wtorek, 28 lipca 2009

detale

Mieliśmy konkretny plan - wyjazd nad morze, odpoczynek i relax. Udało się. Nie daliśmy się zwieść zatłoczonym plażom, przejazdem motorówkami, gofrom i pluszowym foczkom. Zwiedziliśmy porty i stocznie w Ustce i Władysławowie.

Kutry stoją spokojnie zacumowane, pozostawione same sobie, oczekujące na ranny połów. Każdy z nich jest inny, traktowany przez swoich właścicieli z czułością, jak samochody przez "niedzielnych kierowców". A pływanie nimi? Bezcenne!

poniedziałek, 27 lipca 2009

SKRA


Ten pofałdowany asfalt to nie ulica w centrum miasta, aż tak źle jeszcze nie jest, to dach mieszczącego się w centrum... zaniedbanego stadionu (zagadka rozwiązana).

Bardzo szkoda mi tego świetnie prosperującego przed laty miejsca - sami zresztą poczytajcie. Najgorsze jest, że zamiast odbudowy, planuje się w tym miejscu drogie, zamknięte osiedla apartamentowców. Tymczasem na zielonej murawie, póki można trenują footballiści i rugbiści - na zdrowie.

sobota, 18 lipca 2009

football amerykański na Skrze

Wybraliśmy się dzisiaj na stadion Skry, aby sfotografować to, co jeszcze z niego zostało. Napotkała nas tam miła niespodzianka - właśnie rozpoczynał się trening Warsaw Spartans - trenujących football amerykański. O stadionie opowiem później, tymczasem zobaczcie jak wygląda trening drużyny. Krótka rozgrzewka, bieganie w grupie i coś na wzór jogi, a potem to już rzucanie się na piłkę, na siebie nawzajem, bieganie i... taniec - dla nich to normalka, nawet w 30 stopniowym upale.

- na odpoczynek tez czas się znalazł ;)

piątek, 17 lipca 2009

Wilhelm Sasnal

Zachęta (marzec 2008)

Jeszcze wtedy nie miałam bloga, nawet nie myślałam że można mieć ich aż 2, ale jako że o Sasnalu pojawiła się informacja na Living Roomie, dobrze będzie pokazać te zdjęcia ukryte w zakamarkach dysku. Jest to kilka zdjęć z marcowej wystawy Jego twórczości, nie ukrywam że jestem wielką fanką takiej sztuki. Nowoczesnej, prostej...


Zachęta jest niesamowita, dzięki temu że można tam robić zdjęcia, mogę mieć swoją ukochaną "Dziewczynę z kolczykiem" w domu, dopóki jej nie kupię oczywiście ;)

sobota, 11 lipca 2009

poniedziałek, 6 lipca 2009

panna z mokrą głową

Nareszcie można było odetchnąć - jak na tą chwilę sesja zakończona. Po ostatnim egzaminie wybraliśmy się na aparatowy spacer. To było pierwsze wolne popołudnie od tygodni i oczywiście musiało się zachmurzyć, aż w końcu rozpadać. Nie daliśmy za wygraną , po prostu chowaliśmy się co chwilkę pod dachami.
Podczas jednej z takich ucieczek po małym rynku, trafiliśmy przypadkiem na to tajemnicze i niezwykłe podwórko. Panowała głucha cisza, jakby zatrzymał się czas, słychać było tylko krople wody uderzające o ziemię...

- nie mogłam oderwać od niej oczu

Właśnie za takie miejsca kocham to miasto!