sobota, 13 czerwca 2009

Gazownia na Woli


Rzadko zdarzają nam się takie dni, kiedy po codziennych obowiązkach jedziamy z J. w miasto. Tym razem padło na "Nowy Karcelak", który niestety okazał się porażką i nawet nie da się tego zwalić na pogodę. Nie daliśmy za wygraną i szukaliśmy dalej. Zjeździliśmy całą Wolę, kiedy w końcu zatrzymaliśmy się obok starej Gazowni. Opuszczonej, zaniedbanej, strasznej i fascynującej zarazem. Nie mogłam sobie odpuścić takiej okazji! W czarnych kurtkach, w deszczu, nikt nie zauważy jak przeskakujemy ogrodzenie! Udało się!


Wrócimy tak jeszcze, kiedy nie bedzie padało, kiedy światło bedzie lepsze, kiedy kolor cegieł będzie głęboki, a w pustej rotundzie słychać będzie tylko nasze głosy. Niezwykłe!

1 komentarz: